Strona:PL Bronte - Villette.djvu/312

Ta strona została uwierzytelniona.

rzeczy mężczyzną: na tym jedynym punkcie stał się pan bezwolnym sługą, niewolnikiem. Oświadczam panu wręcz, że o ile sprawy dotyczą panny Fanshave, nie zasługuje pan na szacunek; ja w każdym razie nie mam go dla pana.
Podniosłam się i, wielce wzburzona, wyszłam z pokoju.
Drobna ta scysja odbyła się z rana; zetknęłam się z doktorem Brettonem ponownie tego wieczora. Przekonałam się wówczas, jak bardzo zbłądziłam. Nie był on ulepiony ze zwykłej gliny, ani też nie złożyły się na ukształtowanie go pospolite materiały. Zewnętrznie wydawał się silny i odporny, głębiej wszakże ukryte składniki jego istoty duchowej były koronkową robotą o kobiecej nieledwie subtelności wykonania; delikatniejsze, o wiele delikatniejsze, aniżeli można było spodziewać się, aniżeli można byłoby podejrzewać w nim nawet po latach bliższego z nim obcowania. W istocie też dopóki nad miarę ostre szarpnięcie jego nerwów nie zdradziło skutkami swoimi niezwykłej ich nadwrażliwości i kunsztowności ich budowy, można było nie domyślać się tego wcale, zwłaszcza że nie należał do natur osobliwie pochopnych do roztkliwiania się nad innymi. Zdolność przejmowania się poruszeniami serca i duszy innych ludzi i dar podchwytywania w lot cudzych odczuwań — są dwiema różnymi właściwościami; nieliczni posiadają jedną i drugą w jednakiej mierze; niektórzy nie posiadają żadnej. Doktora Johna cechowała jedna z nich w stopniu najdoskonalszym. Że zaś jak przyznałam, nie był on obdarzony i drugą również w stopniu równie wielkim, zmuszona jestem prosić czytelnika, aby zechciał powstrzymać się od wyciągania z tego stwierdzenia zbyt daleko idących wniosków i uznania go za nieczułego, zimnego. Byłoby to wnioskowaniem zgoła fałszywym, należał on bowiem, wprost przeciwnie, do natur wyjątkowo współczujących i wspaniałomyślnych. Wystarczyło szczerze i otwarcie wyznać mu troski swoje i potrzeby, aby ręka jego otwierała się szczodrze. Nie był nigdy głuchy na wyjawianie przed nim cudzych bolączek.

302