Strona:PL Bronte - Villette.djvu/431

Ta strona została uwierzytelniona.

sadząć je w starannie uprawionym nawozem gruncie. Uczucie szczęścia jest glorią, której promienność zsyłają na nas niebiosa. Jest rosą boską, która spada na duszę człowieka w słoneczne poranki letnie z szkarłatnego kwiecia i złocistych owoców raju.
— Starać się być szczęśliwą — powtórzyłam za całą odpowiedź. — A czy pan stara się być szczęśliwym?... Jak to pan robi?
— Jestem pogodny z natury, a przeciwności losu nie potrafiły mnie nigdy zmóc. Wszelkie niepowodzenia wywoływały u matki mojej i u mnie samego gniewny pomruk jedynie; nie dawaliśmy się im jednak, a nawet drwiliśmy z nich, czym stropione, omijały nas i szły dalej.
— Nie widzę w tym jednak żadnego starania się o szczęście, żadnego hodowania go.
— Nie pozwalam sobie ulegać melancholijnym nastrojom.
— Z powodu Ginevry Fanshave, prawda?
— Owszem: widziałam pana ulegającego im.
— Czy nie czuł się pan chwilami nieszczęśliwym z jej winy?
— Głupstwo! Nonsens! Widzi pani, że wyleczyłem się już z tego.
O ile śmiejące się oczy, twarz tchnąca promiennym zadowoleniem i zdrową energią, miały świadczyć o jego uleczeniu, był w istocie uleczony, i to całkowicie.
— Tak, nie wygląda pan na mocno strapionego, ani nawet na wyraźnie nieusposobionego — przyznałam.
— A dlaczegóżby i pani także, Lucy, nie miała wyglądać tak i czuć się tak samo jak ja? — odważną, energiczną, gotową stawić czoło wszystkim mniszkom i wszystkim flirtom w całym chrześcijaństwie? Zapłaciłbym złotem, za możność widzenia pani drwiącej ze wszystkiego. Niech pani spróbuje tej sztuki.
— A gdybym tak sprowadziła panu teraz pannę Fanshave?
— Zapewniam panią, droga Lucy, że nie poruszyłoby

43