Strona:PL Bronte - Villette.djvu/485

Ta strona została uwierzytelniona.

— Powołanie pani wymaga uciążliwej pracy — rzekł wreszcie. — Winna pani starać się o zdrowie i siły aby móc podołać podjętemu zadaniu i pełnić je z powodzeniem.
Jego urocza, młodziutka córka nie przyjęła mojego oświadczenia z takim samym spokojem: spojrzała na mnie szeroko rozwartymi oczami, pełnymi zdumienia, spłoszona nieledwie.
— Jest pani nauczycielką? — zawołała, po czym, jak gdyby usiłując uświadomić sobie przez chwilę ten trudny dla niej do przyjęcia fakt, dodała: — Nie wiedziałam nigdy kim pani jest, ani też nie przyszłoby mi nigdy na myśl pytać się o to; dla mnie była pani zawsze Lucy Snowe, i na tym koniec.
— A kim jestem teraz? — nie mogłam powstrzymać się od zapytania.
— Tą samą, oczywiście, kim była pani zawsze. Czy naprawdę jednak udziela pani lekcji tutaj, w Villette?
— Tak.
— I lubi pani swoje zajęcie?
— Nie zawsze.
— Dlaczego w takim razie nie porzuca go pani?
Ojciec jej spojrzał na nią w ten sposób, że obawiałam się, aby nie ofuknął jej surowo, odezwał się jednak tylko:
— Śmiało, Polly, śmiało, pokaż jaka z ciebie mała mądrala. Gdyby panna Snowe zarumieniła się. czy też wyglądała na zawstydzoną, kazałbym ci zamilknąć; zawstydziłabyś siebie samą i okryłabyś śmiesznością mnie. Na szczęście panna Lucy uśmiecha się tylko, możesz więc śmiało zarzucać ją krzyżowym ogniem twoich pytań. Niech pani jej odpowie, panno Snowe, dlaczego nie porzuca pani swojego zajęcia?
— Głównie ze względu na pieniądze, jakie zarabiam tą drogą.
— Zatem nie ze względów czysto ideowych? Polly i ja skłonni byliśmy przyjąć tę hypotezę, jako moment naj-

97