Strona:PL Bronte - Villette.djvu/660

Ta strona została uwierzytelniona.

wałam jednak nadzwyczajną przyjemność w tej pracy, polegającej na produkowaniu ciekawie, po chińsku wiernych naśladownictw stalorytów i miedziorytów — rzeczy takiej samej mniej więcej wartości, jak tyle rozmaitego rodzaju kanwowych ręcznych robótek, które uważałam wówczas za arcydzieła nieomal.
Co się nagle stało? Mój rysunek, moje ołówki, mój cenny wzór — zmięte i pochwycone w jedną garść, znikły sprzed moich oczu; ja sama energicznie potrząśnięta, zerwana zostałam z mojego krzesła, jak pojedyńcza przywiędła gałka muszkatołowa wyrywana bywa przez rozzłoszczoną kucharkę z pudełka na korzenie. Krzesło to i pulpit mój, porwane przez właściciela bandyckiej peleryny i wsunięte każde pod jedną pachę, uniesione zostały daleko; w następnej sekundzie poszłam i ja w ślad za tymi sztukami umeblowania; po dwóch minutach one i ja umieszczone zostałyśmy w pośrodku grande salle — obszernego sąsiedniego pokoju, rzadko używanego, chyba tylko na tańce oraz na lekcje śpiewu chóralnego — i umieszczone w sposób tak władczo nakazujący, że zdawał on się nie dopuszczać cienia nadziei, aby wolno nam było ruszyć się stąd kiedykolwiek.
Kiedy wreszcie częściowo przynajmniej oprzytomniałam z mojego oszołomienia niesłychaną nagłością całej tej sceny, ujrzałam przed sobą dwóch mężczyzn — przypuszczam, że powinnabym nazwać ich raczej panami — jednego smagłego, drugiego jasnowłosego i o jasnej cerze — jednego, sprawiającego wrażenie na wpół wojskowe, dziwnie sztywne, spotęgowane szamerowanym ubraniem, jakie miał na sobie, gdy drugi zdradzał zachowaniem się i odzieniem należenie do klasy studiujących sztukę: obaj imponować mogli wspaniałością wąsów, bokobrodów i cesarskiej muszki na podbródku.
Monsieur Emanuel stał nieco z dala od nich: wygląd jego, oczy zwłaszcza, ujawniały stan gwałtownego podniecenia: wyciągnął rękę zwkłym swoim gestem trybuna ludowego i oznajmił:
— Mademoiselle, musi pani udowodnić tym panom, że

272