Strona:PL Constant-Adolf.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

puszczenia te, tem prawdopodobniejsze im bardziej były na miarę dusz w których się zrodziły, uznali wszyscy skwapliwie za prawdę i szerzyli dalej. Wreszcie echo ich doszło do mnie. To niespodziane odkrycie wzburzyło mnie do głębi. W nagrodę długiego poświęcenia, oczerniony, spotwarzony! Dla tej kobiety zdeptałem całe moje życie i odtrąciłem wszystkie jego słodycze, i oto mnie świat potępia!
Przyszło między nami do sprzeczki; jedno słowo rozpędziło ciżbę wielbicieli, których zwołała jedynie poto, aby mi kazać drżeć o jej utratę. Ograniczyła towarzystwo do kilku kobiet i szczupłej liczby poważniejszych mężczyzn. Wszystko wróciło napozór do porządku; ale pogrążyliśmy się przez to tem głębiej: Eleonora zyskiwała nowe prawa, ja czułem ciężar nowych kajdanów.
Nie umiałbym odmalować, ile goryczy i wściekłości lęgło się w naszych stosunkach, powikłanych w ten sposób. Życie stało się nieustającą burzą; obcowanie straciło wszelki urok, a miłość całą słodycz; nie było już mowy nawet o tych przelotnych nawrotach, które pozornie leczą na chwilę nieuleczalne rany. Prawda wciskała się ze wszystkich stron; aby zmusić Eleonorę do zrozumienia jej, uciekałem się do najtwardszych i najbardziej bezlitosnych wyrażeń. Zatrzymywałem się dopiero wówczas, kiedy widziałem Eleonorę we łzach; nawet te łzy były jedynie palącą lawą, która, spadając kropla po kropli do mego serca, wydzierała mi krzyki, nie mogąc wydrzeć odwołania. Wówczas, niejeden raz, Eleonora wstawała, blada i prorocza: „Adolfie, wołała, nie zdajesz sobie sprawy z krzywdy którą czynisz; dowiesz się kiedyś, dowiesz się odemnie, wówczas kiedy mnie wtrącisz do grobu“. Ja nieszczęsny! kiedy tak mówiła, czemuż sam nie rzuciłem się w grób wcześniej niż ona!