Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

czmienia. Im lepiej przyglądałem się, tém bardziéj byłem przekonany, że mię wzrok nie myli.

Trudno wypowiedzieć pomięszanie jakie mię na ten widok ogarnęło. — Zboże europejskie tu? w tém miejscu? Co to być może?!.. zkąd się wzięło?
Jeżeliś pilnie zważał czytelniku, to zapewne nie uszło twej uwagi, że aż dotąd zupełnie zapomniałem o Bogu. Wzywałem Stwórcy kilkakrotnie... to prawda, lecz tylko w największéj trwodze, podczas burzy morskiéj, ale razem z przeminioném niebezpieczeństwem zapomniałem o najdobrotliwszym Ojcu. Na widok kłosów niewiadomo jak wyrosłych, uczułem niepojętą radość i w pierwszéj chwili byłem pewny że jako Bóg niegdyś cudownie żywił Eliasza proroka na pustyni, tak i mnie dzisiaj okazuje szczodrobliwe dowody swéj opatrzności.
Myśl ta wzruszyła mię niezmiernie. I czémże ja nędzny grzesznik zasłużyłem sobie, aby Bóg cuda dla mnie czynił, i już padłem na kolana podziękować za tę łaskę Wszechmoc-