Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/179

Ta strona została przepisana.

dumnym krokiem naprzód ze sztandarem na czele. Impuls był dany. Od tego dnia miasto zmieniło zupełnie swoją postać: nie słychać więcej dźwięków gitary, nie słychać rzewnych barkaroli. Wszędzie lutnia hiszpańska ustąpić musiała przed Marsylianką. Dwa razy na tydzień tłoczą się ludzie na placu, ażeby usłyszeć orkiestrę kolegialną, grającą Pieśń pożegnania. Za krzesła wyznaczono bajeczne ceny... Ale Taraskończyków to nie zraża.

Kalwakaty.

Po demonstracyi towarzystw muzycznych rozpoczęły swoją pracę kalwakaty historyczne na korzyść rannych. Niezwykle miły był w słoneczny dzień niedzielny widok tej dzielnej młodzieży taraskońskiej w miękkich, obcisłych butach delikatnej barwy, kwestującej u każdych drzwi, harcującej z ogromnemi halabardami i siatkami na motyle; ale najpiękniejszym był karuzel patryotyczny, przedstawiający Franciszka I w bitwie pod Pawią, który ci panowie powtarzali przez trzy dni z rzędu na Esplanadzie. Kto nie widział tego, nic nie widział. Teatr w Marsylii pożyczył kostiumów. Esplanada jaśniała i migotała jak zwierciadełko na sprężynie, służące do łapania skowronków, tyle tam było złota, jedwabiu, aksamitu, haftowanych sztandarów, tarcz, ozdób na szyszakach, czapraków, wstążek, kokard, kit, dzid stalowych, kirysów. A nad tem wszystkiem powiewał mistral[1] i potrząsał wszystkiemi świecidełkami. Było to coś wspaniałego! Na nieszczęście, kiedy po zaciętej walce Franciszek I, którym był pan Bompard, dyrektor klubu, został otoczony przez

  1. Wiatr północno-zachodni.