Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/72

Ta strona została przepisana.

sze. Pewne odrętwienie wszystkich zmysłów, wszystkich członków, jakiego dotąd doświadczał, zaczynało znikać powoli. Już dwa czy trzy razy zrywał się z uszami nastawionemi, jak u psa myśliwskiego, usłyszawszy huczne wystrzały od strony bramy Maillot; musieliśmy wymyśleć, że to właśnie ostateczne zwycięstwo Bazaine’a pod Berlinem obchodzono uroczyście salwami z gmachu Inwalidów. Innego znowu dnia, kiedy przysunęli jego łóżko do okna — było to zdaje mi się w czwartek, w dzień bitwy pod Buzenval — ujrzał zbierającą się gwardyę narodową w alei Wielkiej Armii.
— Cóż to znaczą te oddziały? — zapytał nas, a przez zęby mruknął:
— Źle trzymają się... zła postawa...
Więcej nic nie powiedział, ale zrozumieliśmy, że odtąd trzeba mieć się bardzo na baczności. Niestety! nie byliśmy dość ostrożni!
Pewnego dnia, kiedy przyszedłem, biedne dziecko wyszło do mnie bardzo wzruszone.
— Jutro wejdą już... — powiedziała.
Czy drzwi do pokoju starca były otwarte, nie wiadomo, dość, że od tej chwili, o ile sobie przypominam, przez cały wieczór miał jakiś dziwny wyraz twarzy. Bardzo jest prawdopodobnem, że nas podsłuchał, i kiedy mówiliśmy o Prusakach, poczciwiec myślał o Francuzach, o tym wspaniałym pochodzie tryumfalnym, którego od tak dawna oczekiwał. Mac-Mahon wejdzie w ulicę, obsypany kwiatami, przy dźwięku trąb, obok marszałka syn jego, a on, stary wojak, w galowym mundurze jak pod Lutzen, salutuje podziurawione kulami chorągwie i czarne od prochu orły na sztandarach...