Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/176

Ta strona została skorygowana.

— Czy nie zastawiono biletu? — zapytała pani Daumont służącej.
— Nie proszę pani, ten młody pan zostawił tylko list.
— List do kogo?
— Do pana.
— I oddałaś go już?
— Nie, bo pana jeszcze niema.
— Gdzież ten list?
— Oto jest, proszę pani.
I wyjęła z kieszeni list zapieczętowany czerwoną pieczątką lakową z odciskiem herbu.
Chociaż na kopercie wyraźny był adres jej męża; Eugenja nie krępowała się tem i otworzyła. Teresa miotana obawą, odeszła do swego pokoju.
Eugenja czytała co następuje:

„Panie.
„Wiadomo panu zapewne, iż na balu w ratuszu miałem zaszczyt przez wspólnego naszego przyjaciela, pana de Loigney, być przedstawionym małżonce pańskiej i jego córce.

„Pragnąc bardzo zawiązać z panem stosunki bliższe, spodziewam się, że uczyni mi pan, jak również pani i panna Daumont, zaszczyt przybycia w czwartek o godzinie siódmej na obiad do mego pałacu przy ulicy Saint-Florentin, gdzie obecnym będzie i pan de Loigney.
„Będę bardzo szczęśliwym i wdzięcznym, jeżeli otrzymam odpowiedź przychylną.

„Raczy mi pan pozwolić na przesłanie pa-