Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/305

Ta strona została skorygowana.

ton zaprowadził Pawła do ogrodu i pokazał mu swoją pracownię.
Siedli do obiadu o godzinie zwykłej. Nie potrzebujemy dodawać, jak cały wieczór przeszedł im wesoło...
Obaj przyjaciele chętnie gawędziliby przez noc całą, ale ponieważ około godziny dziesiątej Teresa uczuła się strudzoną, Gaston więc odprowadził Pawła do jego pokoju do oberży.
Nazajutrz Teresa była cierpiącą i nie podniosła się już z łóżka.
Wezwana do pomocy z Chantilly kobieta, oczekiwała od rana, umówiono również i mamkę. Ta ostatnia była to młoda wieśniaczka, żona leśnika, mieszkająca w Commelle. W południe posłano po nią Anusię.
Teresa chciała karmić sama, ale że była za młodą i dość wątłą, niebezpieczeństwo więc mogło grozić nietylko jej, lecz i dziecięciu. Choć z żalem, uległa radom wezwanej kobiety, a jeszcze więcej prośbom Gastona, który nie chciał narażać zdrowia jej i ukochanej istoty, której miał zostać ojcem.
Przewidywania spełniły się i o godzinie siódmej wieczorem Teresa została matką.
W pokoju przyległym Paweł z niecierpliwością oczekiwał wiadomości, czyim ojcem chrzestnym zostanie: syna czy córki?
— Jak najpomyślniej — zawołał wchodząc Gas-