Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/276

Ta strona została skorygowana.

dzianem, że cała nagle przysiadła do ziemi, na wszystkie cztery łapy, zaczęła drżeć i głośno piszczeć z radości. Przez litość głaskałem ją często, za to też nie spotykała mię inaczej, jak ze skomleniem. Ujrzy zdaleka i skomli żałośnie. Skończyło się na tem, że ją psy na wale za ostrogiem rozszarpały.
Zupełnie inny charakter miał Kultiapka. Dla czego przeniosłem go jeszcze ślepem szczenięciem z warstatu do ostrogu, sam nie wiem. Przyjemnie mi było karmić go i chować. Szaryk natychmiast wziął Kultiapkę pod swoją opiekę i sypiał z nim razem. Kiedy Kultiapka zaczął podrastać, pozwalał mu kąsać swoje uszy, targać szerść swoją i bawić się i sobą, jak się zwyczajnie bawią starsze psy z młodemi. Rzecz dziwna, że Kultiapka prawie nic nie rósł w górę, tylko wzdłuż i wszerz. Szerść miał kosmatą, koloru jasnej myszy; jedno ucho rosło w górę, drugie w dół. Był pełen zapału, jak każdy szczeniak, który z radości, że widzi swego pana, rzuca się na niego z piskiem i gotów nawet twarz lizać. Gdziekolwiek byłem, na moje wołanie: „Kultiapka!“ zjawiał się nagle z za jakiegoś węgła, jak z pod ziemi i z piskliwym zachwytem leciał ku mnie, tocząc się, jak piłka, i przewracając się po drodze. Strasznie lubiłem tego małego potworka. Zdawało się, że los gotował mu w życiu samo tylko powodzenie. Ale pewnego pięknego dnia, aresztant Nieustrojew, który trudnił się szyciem trzewików kobiecych i wy-