Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/315

Ta strona została skorygowana.

— Podoficer! Natychmiast wziąć ich do ostroga, ogolić w kordegardzie po cywilnemu, niezwłocznie, pół głowy; jutro też zaraz przekuć kajdany. A to co za szynele? skąd dostali? — spytał nagle, zwróciwszy uwagę na szare kapoty, z żółtemi, krągłemi naszywkami na plecach, które nam w Tobolsku wydano i w których stanęliśmy przed jego majestatem. — To nowa forma! To pewno jakaś nowa forma.... Nowe jakieś projekty.... z Petersburga — mówił z kolei nas obracając.
— Czy mają co z sobą? — spytał nagle żandarma, który nas przyprowadził.
— Mają odzież własną, Wasze wysokobłagorodje — odpowiedział żandarm, wyprostowawszy się w jednej chwili, nawet z pewnem drgnięciem. Wszyscy go znali, wszyscy o nim słyszeli, i bali się go.
— Wszystko odebrać. Oddać im tylko bieliznę i to tylko białą; kolorową, jeżeli jest, odebrać. Wszystko poza tem sprzedać z licytacyi. Pieniądze zapisać do przychodu. Aresztant nie ma własności — mówił dalej, surowo popatrzywszy na nas. — Pamiętajcież dobrze się prowadzić! Żebym nie słyszał! Jeżeli nie... ka-ra cie-les-na! Za najmniejsze wykroczenie — r-r-ózgi!
Nieprzywykły do takich przyjęć, przez cały ten wieczór byłem prawie chory. Wrażenie tego przyjęcia wzmogło się jeszcze wskutek tego, com ujrzał w ostrogu; ale o pier-