śli to jednak pismo Porlocka, musi to być coś niezwykle ważnego.
Mówił raczej do siebie, niż do mnie, ale niezadowolenie moje ustąpiło miejsca zaciekawieniu, które wzbudziły te słowa.
— Któż to jest Porlock? — zapytałem.
— Porlock, Watsonie, jest pseudonimem, znakiem tożsamości, za którym kryje się sprytna, nieuchwytna osobistość. W poprzednim liście wyznała mi otwarcie, że nazwisko to jest przybrane i proponowała nawet, abym spróbował wyśledzić ją w wielomiljonowem rojowisku tego wielkiego miasta. Porlock jest osobistością ważną, nie dla siebie samego, ale ze względu na wielkiego człowieka, z którym pozostaje w kontakcie. Wyobraź sobie rybę — pilota i rekina, szakala i lwa; — coś małoznacznego w ścisłej zażyłości z czemś strasznem. Nie tylko strasznem, Watsonie, ale niesamowitem — niesamowitem w najwyższym stopniu. I dlatego interesuję się nim. Słyszałeś odemnie o profesorze Moriartym?
— Słynnym uczonym przestępcy, równie znanym w kołach zbrodniarzy...
— Wstydzę się za ciebie, Watsonie — mruknął Holmes tonem politowania.
— Chciałem powiedzieć: „jak nieznanym publiczności“.
— Wzruszające — doprawdy, wzruszające! — zawołał Holmes. — Okazujesz niespodziewanie pewien zmysł satyryczny, Watsonie, który każe mi mieć się na baczności. Ale nazywając Moriartego zbrodniarzem, czynisz mu, doprawdy, krzywdę i w tem właśnie leży jego chwała i wielkość. Najwybitniejszy myśliciel, wszystkich czasów, organizator każdej zbrodni, mózg, rządzący światem podziemnym —
Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/10
Ta strona została uwierzytelniona.