Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/113

Ta strona została skorygowana.

z oficerów, kapitan Baumgarten, który doglądał jeńców, był brutalny i niegodziwy. Znajdował zadowolenie w poniżaniu i uwłaczaniu godności dzielnych oficerów, którzy znaleźli się w jego władzy. Mój syn zareagował w sposób niegrzeczny na znęcanie się kapitana, a ten uderzył go prosto w oko... O, tak uderzył!
W pokoju rozległ się odgłos silnego uderzenia. Niemiecki oficer zasłonił twarz rękoma i przez palec przeciekła mu krew. Hrabia znowu usiadł w fotelu i ciągnął dalej:
— Uderzenie to zeszpeciło twarz mego chłopaka, i ta okoliczność dała powód do nowych gwałtów ze strony oficera. I rzeczywiście, panie kapitanie, ma pan w tej chwili twarz ogromnie śmieszną. Gdyby Pana ujrzał pański pułkownik, wówczas domyśliłby się napewno, że pan brał udział w przyzwoitej awanturze. Wracam jednak do swego opowiadania. Młodość i nieszczęśliwe położenie mego syna wzruszyły serce pewnego szlachetnego majora, który pożyczył mu na słowo honoru dziesięć napoleondorów. Te złote monety zwracam panu, panie Baumgarten. W inny sposób zrobić tego nie mogę, ponieważ nie znam nazwiska uczciwego majora. Jestem głęboko, serdecznie wdzięczny za to uczciwe traktowanie mego syna.