Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/102

Ta strona została uwierzytelniona.

— „Krwawi ludzie, — zawołał grzmiącym głosem w czystym angielskim języku. — Miejsce to poświęcone jest modlitwie i rozmyślaniu, nie zaś zabójstwu. Precz! Bo inaczej gniew bogów spadnie na was“.
— „Odejdź, starcze! — krzyknąłem. — Jeżeli będziesz stawiał opór, zginiesz!
„W tejże chwili z wnętrza pieczary wychyliło się mnóstwo czarnych głów górali — indusów.
„Na czele oddziału artylerzystów rzuciłem się naprzód. Starzec podbiegł naprzeciw nas, sądząc, że zatrzyma moich żołnierzy, wśród których rzeczywiście zauważyłem pewne wahanie. Nie zważałem więc na nic i przeszyłem szablą zuchwałego starca. Widząc to, indusi podnieśli straszny krzyk.
„Gdy starzec upadł martwy, żołnierze moi rzucili się na nich. W kilka minut potem ani jeden indus nie został przy życiu.
„Gdy bitwa się skończyła, kazałem odszukać ciało starca; zniknęło ono jednak bez śladu.
„Później dowiedziałem się, że nazywał się on Hulab szacha. Uważano go za świętego, proroka i cudotwórcę; dlatego to, gdy go zabiłem, indusów ogarnęło tak wielkie przerażenie.
„6-go października. Pragnę jak najspokojniej opisać to, co zaszło dzisiejszej nocy.
„Gdy zmęczony niezmiernie rzuciłem się na posłanie, by odpocząć i twardo zasnąłem, rozbudził mię nagle jakiś hałas. Zerwawszy się na równe nogi, ujrzałem na progu jakiegoś człowieka we wschodniem ubraniu. Sądząc, że człowiek ten chce

— 98 —