Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/28

Ta strona została uwierzytelniona.

nieznane nam przyczyny, skłaniające go do postępowania w ten sposób.
— O tak, Bóg świadkiem, — odpowiedziała z niewypowiedzianym smutkiem.
W tej chwili z zadrzew ukazał się młody człowiek; gdy stanął obok nas, miss Levis odezwała się.
— Mordownt, w swojem i twojem imieniu przepraszam mr. Westa, za to, co się stało wczoraj.
— Cieszy mię bardzo, iż mogę to uczynić osobiście, — rzekł uprzejmie młodzieniec. — Pragnąłbym również siostrę i ojca zapewnić, jak bardzo zajście to było mi niemiłe. Idź do domu, Gabrjelo, zaraz podają herbatę. Niech pan nie odchodzi, mr. West, mam panu kilka słów do powiedzenia.
Mis Levis pożegnała mię uśmiechem i wkrótce zniknęła w głębi parku; brat jej zaś otworzył ostrożnie bramę, wyszedł do mnie i znowuż starannie ją zamknął.
— Jeżeli pan nic niema przeciwko temu, z chęcią pana odprowadzę, — rzekł do mnie.
— Bardzo proszę, sprawi mi to prawdziwą przyjemność.
— Muszę panu powiedzieć, że ojciec mój byłby bardzo niezadowolony, gdyby się dowiedział, że wyszedłem poza bramę naszej siedziby. Postanowił on, że nie powinniśmy nikogo widywać... Dziwna to fantazja, bo każdy przecież takby to nazwał... Ja jednak wierzę, że istnieją poważne przy-

— 24 —