Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/38

Ta strona została uwierzytelniona.

rażenie zmniejsza się i wówczas jest względnie spokojny, dopóki znowuż nie zacznie się zbliżać ów fatalny dla nas miesiąc.
— A więc mamy jeszcze dziesięć dni oczekiwania, — zauważyłem. — Powiedz mi teraz, kochanie, w jakim celu urządzacie tę codzienną iluminację?
— Zauważył to pan? — rzekła Gabrjela, — to również jest wynik przerażenia, w jakiem żyje bez ustanku mój ojciec. Oddawna już nie znosi, aby w domu choćby najmniejszy kącik był nieoświetlony. Przez całą noc, aż do świtu chodzi po wszystkich pokojach i korytarzach, poczynając od piwnic, aż do strychu.
— Dziwię się, że służące mogą wytrzymać w tych warunkach — odezwałem się ze śmiechem.
— W naszej okolicy zabobon kwitnie w najlepsze.
— Wszystkie nasze służące służyły u nas jeszcze w Londynie i przywykły do naszych dziwnych zwyczajów. Przytem otrzymują znaczne wynagrodzenie; jedynie woźnica, Izrael Staks, zgodzony jest w tej okolicy; wydaje się jednak uczciwym i dzielnym człowiekiem, a nastraszyć go wcale nie łatwo.
— Biedna Gabrjelo! Ciężko to żyć w takiej atmosferze! Czemu nie chce pani się zgodzić, abym ją z niej wyrwał? Czemu nie pozwolisz, abym udał się do generała i poprosił go o twoją rękę?
— Och, na miłość Boską, John, — zawołała

— 34 —