Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/83

Ta strona została uwierzytelniona.
XII.
O trzech cudzoziemcach.

Nazajutrz była piękna pogoda i nikt nie uwierzyłby, żeby dnia poprzedniego mogła szaleć tak straszliwa burza. Zajęliśmy się, aby rozbitków zaopatrzono na drogę i wyprawiono do Wichtowne, skąd pociągiem mogli się udać do Glasgowu.
Kapitan Midows i jego pomocnik zostali jeszcze u nas.
Przed południem udaliśmy się wszyscy na wybrzeże. Może wyrzucało jeszcze resztki rozbitego okrętu, a okoliczni rybacy wyławiali od czasu do czasu deski i beczułki.
Nagle Hawkins, niezmiernie wzruszony zawołał:
— Patrzcie, czy widzicie go na wierzchołku tej skały nad brzegiem morza?
Spojrzeliśmy w kierunku, wskazanym przez Hawkinsa, i na skale spostrzegliśmy istotnie jakąś postać ludzką.
— Na Boga! — zawołał kapitan, — przecież to Rham Sing w swojej własnej osobie. Zawołajmy go!

— 79 —