Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, ale jak możemy dostać się do kieszeni zbrodniarza, nim go pochwycimy!
— Pewnie, pewnie, warto się nad tem zastanowić. Ale tu jest inny widoczny punkt. Pismo zostało wysłane do Wiliama. Człowiek, który to pisał, nie mógł tego zabrać, gdyż mógł przecie wydać swoje polecenie ustnie. Któż więc przyniósł pismo? A może ono przyszło pocztą?
— Zbadałem, rzekł inspektor. Wiliam otrzymał jakiś list wczoraj popołudniową pocztą. Kopertę zniszczył sam.
— Wybornie, zawołał Holmes, klepiąc inspektora po ramieniu. Pan widziałeś listonosza. Prawdziwa przyjemność, pracować razem z panem. Tak, tu jest loża i jeżeli pan wejdziesz, pułkowniku, to pokażę panu miejsce zbrodni.
Przeszliśmy obok ładnego domku, gdzie zamordowany mieszkał i kroczyliśmy po alei ocienionej dębami, do wspaniałego starego domu z czasów królowej Anny, nad którego wejściem wyryta była data bitwy pod Malplaquet. Holmes i inspektor poprowadzili nas w około, aż przybyliśmy do bocznych drzwi, które oddzielał kawałek ogrodu od płotu graniczącego z drogą. Konstabel stał przy drzwiach od kuchni.
— Otwórz drzwi, oficerze, rzekł Holmes.