Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/94

Ta strona została uwierzytelniona.

Był to Hindus. Na firance ukazał się jego cień. Chodził szybko po pokoju, tam i z powrotem.
— Bardzo bym chciał zaglądnąć do tych trzech pokoi i poznać ich mieszkańsców — rzekł mój przyjaciel. — Czy dałoby się to zrobić?
— Bez trudności — odparł uczony. — Ta część budynku jest bardzo stara i ciekawa. Więc często się zdarza, że obcy przychodzą i oglądają pokoje. Proszę za mną, sam panów wprowadzę.
— Ale proszę nie wymieniać nazwisk! — rzekł Holmes, gdy pukaliśmy do Gilchrista.
Otworzył nam wysoki, szczupły, jasnowłosy młodzieniec. Gdy się dowiedział o celu naszych odwiedzin, poprosił nas grzecznie do środka. W pokoju było rzeczywiście kilka prześlicznych okazów średniowiecznej architektury. Holmes tak się zachwycił jednym z nich, że zapragnął go odrysować w swoim notesie. Przytem połamał ołówek i musiał sobie pożyczyć inny od pana Gilchrista. Wkońcu pożyczył od niego scyzoryka, by zastrugać swój ołówek.
Pech go prześladował, bo gdy rysował coś w mieszkaniu Hindusa, zdarzyło mu się znowu to samo. Ras, był to człowiek młody, małego wzrostu z orlim nosem; trochę krzywo na nas spoglądał i był widocznie szczęśliwy, gdy mój przyjaciel ukończył swe studja architektoniczne.
Nie zauważyłem, by Holmes w jednym lub drugim wypadku znalazł był to, czego szukał.