Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/30

Ta strona została skorygowana.

Pitoux, dziecko natury, nie znał żadnego z tych niebezpieczeństw urojonych, jakich boją się dzieci miasta.
Po północy wysunął się i poszedł wzdłuż muru cmentarnego.
Niewinne dziecko, które nigdy niczem nie obraziło świadomie ani Boga, ani ludzi, nie więcej bało się umarłych, niż żywych.
Pitoux obawiał się w tej chwili jednej tylko osoby, obawiał się ojca La Jeunesse; to też przezornie okrążył dom jego.
Zobaczywszy, że drzwi i okna pozamykane i pogaszone światła, Pitoux upewnił się, że stróż nie był na służbie. I zaczął udawać tak dobrze szczekanie psa, że Rouflot, legawiec ojca La Jeunesse, oszukany świetnem naśladownictwem, odpowiedział mu pełnym głosem, wietrząc wokoło drzwi.
Od tej chwili Pitoux zupełnie był spokojnym.
Skoro Rouflot był w domu, ojciec La Jeunesse musiał się także tam znajdować.
Ojciec La Jeunesse i Rouflot — tak byli nierozłączeni, iż gdy się ujrzało jednego, można było być pewnym, że drugi wnet się ukaże.
Pitoux zupełnie uspokojony, skierował się ku Bruyere-aux-Loups.
Sidła zrobiły co należało; dwa króliki złapały się i zadusiły.
Pitoux włożył je w kieszeń swego na wyrost ubrania, i powrócił do ciotki.
Stara panna leżała już w łóżku, ale chciwość zasnąć jej nie pozwalała; jak Pierrette w bajce Lafontaine‘a, tak i ona obrachowywała zyski, jakie mieć może ze sprzedaży po cztery skóry królicze tygodniowo; te rachunki tak ją właśnie rozmarzyły, że oka zmrużyć nie była w stanie. Posłyszawszy, że Pitoux wrócił, wstrząsnęła się nerwowo i zapytała, co przyniósł?
— Jedną parę! ciotko Anielo, ale to nie moja wina; króliki ojca La Jeunesse są widocznie bardzo sprytne.
Ta jedna para przeszła jednak oczekiwania ciotki Anieli.
Trzęsąc się z radości, wzięła biedne zwierzątka, obejrzała ich skóry i wyniosła do spiżarni, która nigdy nie