Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/318

Ta strona została przepisana.

pewnej niesłuszności, i wiem, że mi podziękujesz zamiast, się gniewać. Omyliłeś się względem księżnej d’Etampes; nie czuje ona ku tobie ani wzgardy, ani nienawiści; przeciwnie czci ciebie i uwielbia, i trzeba przyznać, że surowo się z nią obszedłeś, jako z kobietą i księżną. Mistrzu, pani d’Etampes nie tylko jest piękną jak bogini, ale i dobrą jak anioł, jest zarazem skromną i wspaniałą, i posiada przedziwny rozsądek. To, w czem widziałeś dziś rano obrażającą zuchwałość, było tylko dziecinną złością. Uczyń to dla mnie, dla mnie którego przyjęła i pielęgnowała z wdziękiem tak tkliwym, nie trwaj w tem obelżywem uprzedzeniu. Ręczę, że nie trudno ci będzie dokazać, aby ona zapomniała swojego... Lecz nie odpowiadasz, kochany mistrzu? Potrząsasz głową. Czyliżbym cię obraził?
— Posłuchaj, moje dziecię — odrzekł poważnie Benvenuto; często powtarzałem ci, że podług mnie jedna tylko rzecz na świecie jest wiecznie piękną, wiecznie młodą, wiecznie płodną: to jest sztuka. Jednak wiem i to, że w pewnych duszach czułych, miłość jest także uczuciem wzniosłem, głębokiem, mogącem uszczęśliwić na całe życie, lecz to rzecz rzadka. Bo cóż jest zazwyczaj miłość? Jednodniowy kaprys, wesołe wspólnictwo, w którem dwa serca zwodzą, się na-