Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/750

Ta strona została przepisana.

niech się nikt mnie nie opiera, bo przypłaci to życiem...
— To jest dla złych. Dobrym zaś powiem tylko słowo: Idzie o oswobodzenia Askania, któregoście tak lubili.
— Dalej do roboty!...
Poczem zbliżył się do pieca dla przekonania o stanie roboty.
Zabrakło drzewa i metal zastygł, tak, że jak mówią, giserzy, zmnienił się w ciasto.
Benvenuto sądził zatem, że się to da naprawić; bezwątpienia Pagolo wydał mylne rozporządzenia albo zaniechał dozoru i stosowny stopień ciepła nie był utrzymany; szło zatem o przywrócenie siły płomieniowi, ażeby metal przywieść do stanu płynności.
— Po drzewo, po drzewo, biegnijcie do piekarzy i płaćcie ile zechcą, choćby przyszło kupować na funty; znoście wszystko z podwórza, z domu!..
— Wywal drzwi małego Neslu Hermanie jeżeli Perrina nie zechce ci ich otworzyć, zabierz tam wszystko drzewo, ta zdobycz jest dozwoloną bo jesteśmy w otwartej wojnie z prewotem.
— Po drzewo, po drzewo!...
I by dać przykład, Benvenuto pochwycił siekierę i zaczął nią podcinać jeden z pozostałych