Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/778

Ta strona została przepisana.

Pagolo skulony, zalękniony i zsiniały; Katarzyna niewzruszona, niema, podobna do posągu zdziwienia; nakoniec Benvenuto stojąc z założonemi rękami, trzymał w jednej z nich szpadę w pochwie, a w drugiej wydobytą, oblicze jego zaś wyrażało groźbę i szyderstwo zarazem.
Przez chwilę trwało okropne milczenie. Pagolo i Katarzyna struchleli na widok zmarszczonych brwi pana swojego.
— Zdrada — pomruknął Pagolo poniżony — zdrada...
— Tak zdrada z twej strony nikczemniku — odpowiedział Cellini.
— Wzywałeś go — odezwała się Katarzyna — otóż jest.
— Tak, widzę go — rzekł Pagolo zawstydzony przed kobietą, której się usiłował podobać; lecz on jest uzbrojony, a ja nie...
— Przyniosłem oręż dla ciebie — rzekł Cellini cofając się o krok i rzucając pod nogi Pagola szpadę.
Pagolo spojrzał na szpadę, lecz nie ruszył się z miejsca.
— Dalej, podnieś szpadę — rzekł Cellini. Czekam.
— Pojedynek! — pomruknął Pagolo dzwo-