Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/826

Ta strona została przepisana.

— Jedź więc — rzekł smutnie Franciszek I-szy — artysta musi być swobodnym jak jaskółka; jedź!
Poczem król wyciągnął rękę, którą Bonvenuto ucałował z całym zapałem wdzięczności.
Oddalając się Benvenuto zbliżył się do księżny.
— Czy jesteś pani bardzo na mnie obrażona — rzekł wsuwając do jej rąk fatalne pismo, które podobnie jak magiczny talizman dokazało niepodobnych rzeczy.
— Nie — odpowiedziała księżna, zadowolona, że go nakoniec otrzymała — nie, a jednakże pokonałeś mnie przez środki...
— Przyznaję żem pani zagrażał, ale czyż mogłaś sądzić, że będę zdolnym wykonać groźbę!
— Wielki Boże! — zawołała księżna z zadziwieniem — otóż to skutki mojego mniemania, że jesteś do mnie podobnymi
Nazajutrz Askanio i Blanka połączeni zostali w kaplicy Luwru, gdzie pomimo etykiety młodzi małżonkowie wyjednali miejsce dla Jakóba Aubry i żony jego.
Był to wielki zaszczyt, lecz przyznać należy, że i uczeń zasłużył na niego.