Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/783

Ta strona została przepisana.

A teraz przeciągnij go do naszego stronnictwa. Stopniowo, pomaleńku, oderwij go od królowej, której nie lubi, i od nienawistnego Mazariniego. Fronda jest komedją, której pierwszy akt odegraliśmy dopiero. Ostatecznem jej rozwiązaniem Mazarini być musi, czyli dzień, w którym książę pan za twoją sprawą stanie przeciwko dworowi.
Pani de Longueville dała się nareszcie przekonać. Księżna frondystka tak silnie wierzyła w moc swoich pięknych oczu, że nie wątpiła ani na chwilę w potężne ich wpływy na pana de Condé nawet, a ówczesna kronika skandaliczna twierdzi, iż nie daremnie ufała sobie w tym razie.
Athos, rozstawszy się z Aramisem przy placu królewskim, udał się do pani de Chevreuse. Jeszcze jedna frondystka, równie nieprzejednana, jak i młoda jej rywalka. O niej mowy nie było przy układach ogólnych. Pani de Chevreuse nie została mianowaną wielkorządcą żadnej prowincji, a gdyby królowa zgodziła się zostać matką chrzestną, to chyba którego z jej wnuków lub wnuczek.
To też na pierwsze słowo o pokoju, pani de Chevreuse ściągnęła brwi, i pomimo całej logiki Athosa, by dowieść jej, że dalsza wojna była już niepodobieństwem, stała po stronie kroków nieprzyjacielskich.
— Piękna moja przyjaciółko, — mówił Athos, pozwól powiedzieć sobie, że wszyscy są już wojną znużeni i że, z wyjątkiem ciebie, a może i pana koadjutora, gorąco pragną pokoju. Skażesz się na wygnanie, jak za czasów króla Ludwika XIII. Wierzaj mi, iż minął już dla nas wiek powodzenia w intrygach, a piękne twoje oczy nie na to przeznaczone, aby zagasnąć we łzach za Paryżem, w którym zawsze dwie królowe będą, dopóki ty go nie opuścisz.
— O!... — westchnęła księżna — sama jedna wojny prowadzić nie mogę, lecz mogę się zemścić nad tą niewdzięczną królową i chciwym ulubieńcem, i... zemszczę się, słowo książęce!...
— Pani, błagam cię, nie gotuj ciężkiej przyszłości panu de Bragelonne; wszak już karjerę rozpoczął, książę pan jest mu życzliwy, młody jest, niechaj i młody król rządy obejmie!...
Przebacz mi, pani, moją słabość!... lecz przychodzi ten czas, kiedy człowiek w dzieciach swoich żyje