Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/137

Ta strona została przepisana.

Na widok byka sześciu brytanów szczekać zaczęto: oczy im na łeb wylazły, paszcza rozszerzyła się aż do ucha; pożarły by swoich panów, gdyby ci ich niepuścili. Ich panowie, którym niechciało się umrzeć jak Jezabel, puścili psów, a te rzuciły się na byka.
Byk, na ich widok, odgadł co ma nastąpić, i tyłem cofnął się do baryery.
W jednéj sekundzie szczekająca psiarnia przebiegła całą szerokość cyrku, i walka zaczęła się.
Przeciwko nowym antagonistom, byk odzyskał całą dzielność swoję; możnaby rzec że odwaga, która opuściła go w walce z ludźmi, powróciła mu naprzeciw naturalnych nieprzyjaciół.
Co się tycze psów, były dobréj rasy, brytany i bul-dogi; jeden z nich niezawodnie rodził się w Londynie, był najmniejszy i najzażartszy ze wszystkich. Przypomniał mi tego biednego milorda, włoskiéj pamięci, którego znałaś pani, i czytałaś dziwne jego przygody w Speronare i w Corricolo.
Nie nowe to dla mnie było widowisko, chociaż jeden z aktorów nie był ten sam. Często, w pięknych naszych lasach Compiègne, Villers-Cotterets, albo Orleańskich, widziałem dzika opartego o skałę albo o pień drzewa, jak stawił czoło całéj psiarni, która zaścielała ziemię o dziesięć kroków koło niego, jak kobierzec poruszający się i różnobarwny. Kiedy