Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/488

Ta strona została przepisana.

Potem zaś przeszliśmy do szczegółów.
Otóż rzeczy miały się następnie:
Mieszkańcy twierdzy, niemając wiadomości od Buillafarsów od czasu jakim oświadczyli że jeńcy wydani zostaną pomiędzy 23 a 27, z równą prawie trwogą jak my oczekiwali na spełnienie się téj obietnicy, w tem dnia 25 listopada, dwaj arabowie przybyli pod szańce twierdzy około siódméj godziny z rana.
Donieśli że jeńcy znajdują się o cztery mile od miasta, i że tego samego jeszcze dnia, na szczycie Bastyngi, nastąpi ich zamiana za przyobiecane pieniądze.
Wielki ogień rozłożony na szczycie tej góry, zawiadomi gubernatora o przybyciu jeńców na to stanowisko.
Jednego araba zatrzymano, drugiego zaś odesłano.
Statek pana Durande ciągle znajdował się w porcie; zamiast czekać na sygnał, postanowiono wyprzedzić go; sześciu majtków uzbrojono od stóp do głów, i w łodzi umieszczono trzydzieści dwa tysiące franków.
Don Louis Cappa pragnął należeć do téj uroczystości i podzielać wszystkie niebezpieczeństwa wyprawy.
Statek ruszył; załoga jego udając że łowi ryby, w odległości armatniego strzału płynęła od brzegu; przybywszy do szczytu Bastingi statek wykręcił się bokiem. — Lecz zaledwie opuścił żagle, zaraz pojawiło się kilku jeźdźców dających mu znaki, a statek zbliżył się natychmiast ku brzegowi na strzał pistoletowy.
Pan Durande i arabowie zostając w takiéj od siebie odległości mogli rozmawiać. — Według oświadczenia arabów, jeńcy znajdowali się o pół mili stamtąd.
Arab będący na statku odpowiedział iż pieniądze znajdują się na nim, i biorąc każdy worek do ręki, pokazał je swoim towarzyszom.