Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1795

Ta strona została przepisana.
CL
PROJEKTY GILBERTA

Po wyjściu z pałacu, Gilbert ochłonął nieco z poprzedniego zapału.
Na ulicy Pastourel usiadł pod murem i widząc, że ulica pusta, wyjął z kieszeni bilety bankowe.
Straszna myśl przebiegła mu przez głowę.
— Zobaczymy — rzekł, przeglądając papiery — czy ten człowiek mnie nie oszukał; kto wie, może mnie schwycił w zasadzkę, mówiąc o szczęściu. Może zrobił ze mną jak z baranem, którego wciągają do rzeźni, pokazując zdaleka garść słodkiej trawy. Słyszałem, że kursuje wiele fałszywych biletów; zobaczę, czy hrabia nie poczęstował mnie takimi.
Odłożył jeden z papierków na dziesięć tysięcy liwrów, resztę schował do kieszeni i wszedł do sklepu, prosząc o adres bankiera dla zmiany.
Kupiec oglądał papier na wszystkie strony; suma dziesięć tysięcy imponowała mu wielce; wkońcu dał Gilbertowi adres bankiera.
Więc pieniądze nie były fałszywe.