Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/443

Ta strona została przepisana.

— Ani jej siostry Chon?
— Nie.
— Ani Bischi?
— Nie.
— Ani jej brata Jana?
— Nie.
— Ani murzyna Zamora?
— Jakto, murzyna?
— Tak, jej murzyn to potęga.
— To małe straszydło, którego portrety sprzedają na Pont-Neuf, ten podobny do przebranego mopsa?
— Ten sam.
— Ja miałabym znać tego smolucha krzyknęła, obrażona w swojej godności hrabina jak możesz pytać o to ekscelencjo?
— Widocznie nie pragniesz pani odzyskać dóbr swoich.
— Dlaczego?
— Bo brzydzisz się Zamorem, hrabino, — Lecz z tem wszystkiem, co może ów Zamor?
— Może się bardzo przyczynić do wygrania procesu.
— On, ten Mozambik! jakimże sposobem?
— Powiedziawszy swej pani, że sprawiłoby mu to przyjemność. On ma wpływy... robi, co chce ze swoją panią, a jego pani wszystko, co chce, robi z królem.
— Więc to Zamor rządzi Francją?