Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/281

Ta strona została przepisana.

że, oprócz kiku zabitych i kilku dogorywających, ulica była pusta i droga wolna; wyszedł tedy z kryjówki, kierując swe kroki ulicą des Cordeliers, którą doszedł aż do wału Saint-Germain, gdzie, zbliżywszy się do małego domku, o wał wspartego, nacisnął tajemną sprężynę i drzwi sobie otworzył.


Wojsko rozwinęło się na całą szerokość ulicy.

— A! to ty, Perrinecie? — rzekł starzec, przy stole siedzący.
— Tak, to ja, ojcze. Przyszedłem zaprosić się do was na kolacyę.
— Rad ci jestem, mój kochany, i owszem!
— A oprócz tego, mój ojcze, ponieważ dziś wielki