Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/30

Ta strona została przepisana.

Piotr de Craon skłonił się i z pokorą poszedł zakomunikować księciu słowa jego małżonki.
W chwili, gdy razem wracali, ze środka tłumów rozległ się krzyk kobiecy. Młoda jakaś dziewczyna zemdlała. Był to wypadek, nadto zwykły w podobnych okolicznościach, aby osoby tak wysoko położone, jak te, któremi się w tej chwili zajmujemy, miał nań zwracać uwagę, choćby najmniejszą. Powrócili tedy na swoje miejsce, nie rzuciwszy nawet okiem w stronę, z której ów krzyk dał się słyszeć i stanęli obok księżnej de Touraine, a orszak ruszył natychmiast w drogę, jakby tego tylko wszyscy oczekiwali. Niezadługo jednak nadarzył się nowy powód zatrzymania się.
U bramy du Chatelet, urządzone było wysokie rusztowanie, przedstawiające kamienny zamek, na którego rogach wznosiły się okrągłe baszty, w basztach stały warty, zbrojne od stóp do głowy. Wielka sala parterowa tego zamku otwartą była zupełnie, jakgdyby zewnętrzna ściana zamku była wywaloną. W sali tej stało łoże przybrane i ustrojone tak bogato, jak łoże królewskie w pałacu Świętego Pawła, a na niem, wyobrażającem „łoże sprawiedliwości“, ułożoną była piękna i młoda, dziewica, przedstawiająca Świętą Annę.
Dokoła zamku zasadzono mnóstwo drzew zielonych, tworzących istny las, a wśród tego lasu biegała wielka ilość zajęcy i królików, podczas gdy tłumy ptactwa różnokolorowego przelatywały z gałęzi na gałąź, ku wielkiemu zdziwieniu narodu, który pojąć nie mógł, jakim sposobem ułaskawić zdołano tyle, zwykle tak dzikich zwierząt. A zdziwienie wzrosło jeszcze bardziej, gdy z lasu wyszedł pyszny, biały jeleń wielkości tych, jakie się hodowały w parku królewskim, tak doskonale wyrobiony, jakgdyby był żywy. W jeleniu tym ukryty był człowiek, który zręcznie wykonywał wszystkie ruchy: otwierał