Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/307

Ta strona została przepisana.

Książę odpowiedział im, że stanie się według ich życzenia.
W istocie też, zamiast chleba, wydano ludowi siedmiu więźniów. Byli to J. M. panowie Enguerard de Marigny, męczennik z męczenników, Hektor de Chartres, ojciec arcybiskupa z Reims, i Jan Taranne, bogaty mieszczanin. Historya zapomniała nazwisk czterech innych.
Naród ich zamordował i w ten sposób chwilowo się zaspokoił. Książę ze swej strony stracił w tej rzezi siedmiu nieprzyjaciół swoich i zyskał jeden dzień spokoju. Był to jego czysty zysk.
Dnia następnego nowe zbiegowiska, nowe krzyki, wydanie nowej partyi więźniów; ale tym razem tłum bardziej był żądny chleba, aniżeli krwi. Przeprowadzono tylko czterech nieszczęśliwych z Bastylii do więzienia Châtelet, i oddano ich prefektowi, a naród pobiegł rabować pałac książąt de Bourbon i gdy tam znalazł chorągiew jakąś, na której wyhaftowany był smok, kilkuset z ludu poszło za chorągwią tą do księcia Burgundyi, pokazać mu w ten sposób nowy dowód związku między marszałkowskimi i Anglikami, a podarłszy chorągiew ową w szmaty, strzępy te walał w błocie, wołając: „Śmierć marszałkowi! Śmierć Anglikom!“ — Dnia tego nikogo nie zabito.
Jednakże książę widział, że powoli zbliża się chwila, kiedy na naród rozjuszony żadnego już mieć nie będzie wpływu. Obawiał się, że tak długo czepiając się pozornych przyczyn złego, naród ten w końcu przetrze oczy i dojrzy przyczyny istotne. Dlatego też nocą sprowadził do pałacu Saint-Paul kilku znakomitych mieszczan Paryża, którzy mu przyobiecali, że, jeśli zechce przywrócić porządek, pokój i dawny ład, oni mu w tem będą pomocni. Książę spokojniejszy już oczekiwał dnia następnego.