Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1193

Ta strona została przepisana.

możemy przykładać się do przedsięwzięcia mającego na celu wydrzeć prawu tego, którego ono skazało słusznie; powiadam „słusznie“, chciej mnie dobrze zrozumieć, generale, aż dopóki niezaprzeczą temu dowody... Wierzaj, że najgorętsze życzenia nasze towarzyszyły Sarrantem u przez cały czas trwania bolesnego procesu... Teraz generale dowiedź nam niewinności Sarrantego, a już nie dwie ręce, ani dziesięć mieć będziesz na zawołanie, ale sto tysięcy rąk stowarzyszenia! Następnie, posuwając się jeszcze krokiem ku generałowi de Premont: Generale, dodał, czy przynosisz nam dowód niewinności Sarrantego?
— Niestety, odrzekł generał spuszczając głowę, nie mam żadnego dowodu prócz mojego własnego przekonania.
— W takim razie, odparł naczelnik carbonarów, zdanie pozostanie w całej swej mocy.
I skłoniwszy się generałowi, odszedł do gromady innych uczestników, którzy także gotowali się do odejścia.
Podnosząc głowę i wyciągając ręce, jakby w ostatniem wysileniu.
— Bracia! zawołał generał, jest to odpowiedź większości, ja się poddaję; lecz pozwólcie teraz żebym się odwołał do jednostek. Bracia! czy jest pośród was serce przekonane tak jak ja o niewinności mojego przyjaciela? Niechże to serce połączy się z mojem, a spróbuję spełnić to, co byłbym szczęśliwy, gdybym mógł był spełnić przy pomocy was wszystkich.
Mówca zwrócił się do towarzyszów.
— Bracia, rzekł, jeżeli jest pośród was człowiek przekonany o niewinności pana Sarranti, wolno mu połączyć się z generałem i próbować wypadków dobrego lub złego losu.
Jeden człowiek odłączył się, położył rękę lewą na ramieniu hrabiego de Premont, a prawą zdejmując maskę:
— Ja! rzekł.
Salvator! zawołało innych dziewiętnastu.
Był to istotnie Salvator, który przekonawszy się o niewinności pana Sarranti, ofiarował pomoc swą generałowi.
Inni węglarze zagłębili się jeden za drugim w aleję wiązową prowadzącą do podziemnego wejścia i znikli w ciemności.
Salvator pozostał sam z hrabią de Premont.