Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1195

Ta strona została przepisana.

władzą a jej przeciwnikami, wszelka broń jest dobrą, a tę, którą dwaj ludzie prawi odrzucili przy pojedynku, chciwie chwytają stronnictwa.
— Wytłómacz się pan.
— Władza chce śmierci pana Sarranti, chce, ażeby ta śmierć była hańbiącą, gdyż hańba ta spadnie na ich przeciwników, i powiedzą, że wszyscy ci przeciwnicy muszą być nędznikami, skoro za przywódzcę swego wzięli człowieka, który był złodziejem i zbójcą.
— O! zawołał generał, dlatego to prokurator usunął wszelkie dochodzenia polityczne.
— I dla tego pan Sarranti tak mocno obstawał za jego wprowadzeniem.
— I cóż dalej? podjął generał.
— Władza ustąpi zaledwie przed dowodami, które będą widoczne, dotykalne. Niedosyć powiedzieć: „Sarranti nie jest winien zbrodni, o którą go oskarżacie,“ potrzeba nadto dodać: „Oto jest prawdziwy sprawca zbrodni, o którą oskarżacie Sarrantego“.
— Czy pan możesz mieć te dowody? wykrzyknął generał, czy możesz wskazać istotnego winowajcę?
— Tych dowodów nie mam, winowajcy nie znam, odpowiedział Salvator, lecz...
— Lecz?...
— Jestem na tropie.
— Mów tedy, mów, na Boga! a będziesz stokrotnie godnym swego imienia!
— A więc, rzekł Salvator zbliżając się do generała, posłuchaj pan tego, czego jeszcze nie mówiłem nikomu.
— O! słucham! wyrzekł generał, podchodząc bliżej do Salvatora.
— W tym domu, do którego wszedł pan Sarranti jako nauczyciel, a który należał do pana Gerarda; w tym domu, z którego uciekł w dniu 19 lub 20 sierpnia 1820 roku, gdyż cała rzecz polegać może na ścisłej dacie ucieczki; w parku Viry słowem, znalazłem dowód, że jedno przynajmniej z dzieci zostało zabite.
— O! odezwał się pan de Fremont, czy sądzisz pan, że dowód ten nie będzie raczej obciążał naszego przyjaciela?
— Panie, kiedy kto poszukuje prawdy, a my prawdy poszukujemy... bo, gdyby pan Sarranti był winnym, opuścilibyśmy go równie, jak tamci, kiedy więc kto poszukuje