Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1661

Ta strona została przepisana.

Ale zwrócono ich uwagę, że nie można wejść do izby parów tak, jak do akademii, i że chcąc dostać się tam, trzeba pierwej należeć do pewnych kategoryj, a ponieważ izba deputowanych była jednym ze środków dojścia do parostwa, połączyli się oni z tymi współobywatelami, którzy proponowali, aby obrać pana Gerarda na przedstawiciela departamentu Sekwany.
Dwa lub trzy dni przedtem znaczniejsi obywatele wioski przybyli w deputacji do pana Gerarda, aby objawie gorącą sympatję, jaką cała ludność w Vanvres żywiła dla niego.
Pan Gerard początkowo odrzucił ze skromnością zaszczyt, którym chciano go obdarzyć, oświadczając, że w swej duszy i sumieniu, co mogło być prawdą, czuje się być niegodnym, dodając, że nie dosyć zrobił jeszcze dla kraju, a w szczególności dla okręgu Vanvres.
Obwiniał się sumiennie, mówiąc, iż jest większym grzesznikiem, aniżeli przypuszczają; dowodził nawet, że jest wielkim zbrodniarzem, co wywołało głośny wybuch śmiechu pewnego rolnika, który marzył o wzorowym folwarku, na urządzenie którego myślał pożyczyć od niego pieniędzy, a który był jednym z głównych propagatorów wyboru szanownego pana Gerarda.
Nalegano zatem pomimo formalnej odmowy, aby zasiadł w izbie, a pan Gerard, powiedziawszy swym przywiązanym współobywatelom:
— To wy, panowie, zmuszacie mię do tego, to wy chcieliście tego, rozkazujcie, a ja będę posłuszny! Skończył na tem, że przyjął tę godność i upoważnił swoich przyjaciół do wniesienia kandydatury.
Rolnik wyż wspomniany, gorący rojalista, wziął na siebie obowiązek oznajmienia tego jeszcze wieczora wszystkim okolicznym zamkom wielkiego wypadku, to jest przyzwolenia pana Gerarda, i miał zarazem w pierwszym wolnym dniu od zajęć z pszczołami (gdyż oczekując wzorowego folwarku, zajmował się tymczasem sprzedażą miodu), udać się do Paryża, aby ogłosić tamże kandydaturę Gerarda we wszystkich dziennikach.
Ma się rozumieć, że pan Gerard uczęstował hojnie deputację przed odejściem i zaprosił ją na obiad w nadchodzący czwartek.
V skutek więc tego zaproszenia, zastajemy jedenastu