Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1675

Ta strona została przepisana.

katnie tę małą główkę i złożył ją na serwecie. Poczem wziął znowu rydel i powrócił do zajęcia.
Zwolna, cząstka po cząstce, wydobył resztę szczątków dziecięcia, którym tak dalece nic nie brakowało, iż mógł po chwili, posiłkując się sposobami technicznemi i kładąc każdą kostkę na swojem miejscu, złożyć całkowity szkielet na rozciągniętej serwecie, ku ogólnemu zdziwieniu obecnych, a szczególnemu zadowoleniu lekarza, który zapytał Salvatora:
— Czy mam zaszczyt mówić z kolegą?
— Nie panie, powiedział Salvator, jestem tylko poprostu zwolennikiem anatomji. Poczem zwróciwszy się do widzów: Panowie, dodał, jesteście wszyscy świadkami, że odkryłem w tym dole zwłoki dziecięcia?
— Jestem tego świadkiem, powiedział lekarz, który zdawał się chcieć zmonopolizować to świadectwo, jakiego Salvator żądał od wszystkich.
— Czy wszyscy są świadkami? powtórzył Salvator, pytając wzrokiem każdego z obecnych.
— Wszyscy jesteśmy świadkami, wszyscy, powtórzyli chórem biesiadnicy, którym pochlebiało zawczasu, jakikolwiek byłby wypadek, iż powoływano ich do pewnego w nim udziału.
— A zatem każdy zaświadczy to nawet przed sądem, jeżeli będzie potrzeba? ciągnął dalej Salvator.
— Tak, tak, powtórzyli zgromadzeni.
— Tylko, odezwał się były woźny, trzebaby spisać protokół.
— To niepotrzebne, podjął Salvator, jest już spisany.
— Jakim sposobem?
— Byłem tak silnie przekonany o tem co znajdę, powiedział Salvator, wyciągając z kieszeni papier stęplowy, że mam go już napisany.
I przeczytał w istocie cały protokół, spisany podług form, w jakich redagują się zwykle tego rodzaju akty, i w którym opisane było nawet dokładnie miejsce gdzie znaleziono szkielet; co było dowodem, że Salvator nie pierwszy już raz zwiedzał ogród w Vanvres.
Jednej tylko rzeczy brakowało: to jest podpisów osób znajdujących się przy odkopaniu.
Wszyscy widzowie tej sceny, którzy od kwadransa zostawali pod wpływem różnych wrażeń, słuchali protokółu,