Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/325

Ta strona została przepisana.

Kolombanie... Kolombanie!... Potem przycisnęła usta do czoła młodzieńca, zebrała całe życie, jakie w niej pozostawało i całowała go po raz ostatni, mówiąc:
— Jestem, jestem przy tobie!...
I głowa jej opadła przy głowie kochanka.
Na zegarze wybiła godzina pierwsza.

XV.
List bardzo pilny.

Było to właśnie wtedy, gdy jeśli sobie przypominamy, po uspokojeniu burdy w szynkowni, trzej młodzieńcy, których spotkaliśmy w początku tego opowiadania i ich tajemniczy wybawca, kazali sobie podać wieczerzę.
Nie zapomniałeś, kochany czytelniku, że Salvator i Jan Robert, wychodząc z ulicy Aubry-le-Boucher, pozostawili dwóch towarzyszów, Petrusa i Ludowika śpiących za stołem, pod strażą chłopca, który na zlecenie Salvatora odpowiadał za nich.
Potem posłaniec miejski i poeta udali się na ulicę św. Jakóba, gdzie głos wiolonczeli sprowadził ich do Justyna; wysłuchali opowiadania bakałarza, byli u niego podczas zamieszania, sprawionego listem Miny; Salvator pobiegł na policję, by się dowiedzieć czegoś o porwanej dziewczynie; Jan Robert poszedł po konia, a Justyn udał się za Babolinem do Brocanty, gdzie połączyli się z nim Jan Robert i Salvator.
Wtedy z wiadomościami, które przejął od starej czarownicy i z poleceniem Salvatora, by nie dopuścił nikogo ani do pokoju Miny, ani do ogrodu, bakałarz cwałem puścił się do Wersalu.
Co zaś do Salvatora i Jana Roberta, poszli oni oczekiwać na pana Jackala przy Pont-Neuf; tam naczelnik policji wziął ich do powozu, gdzie opowiedział im w ogólnych zarysach zdarzenie, które my znowu wystawiliśmy przed oczy czytelnika w całej jego ponurej szczegółowości.
Niech Justyn pędzi do Wersalu, Jan Robert, Salvator i pan Jackal do Bas-Meudon, a my wróćmy do Ludowika i Petrusa, którzy śpią za stołem w szynkowni.
Pierwszym, który się obudził, był Ludowik, a obudził się skutkiem hałasu, jaki czyniło wesołe towarzystwo, usi-