Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/9

Ta strona została przepisana.

od agentów, nikt nie został agentem policyjnym, kto się nie wyspowiadał na dwa tygodnie przed wejściem do służby.
Dwór był smutny, rozweselała go tylko młodzież, potrzeba dystrakcji i strona artystyczna, jaką odznaczał się charakter księżnej de Berry.
Arystokracja była niespokojną i rozdzieloną, część jej przywiązała się do pół-liberalnych tradycyj Ludwika XVIII., i utrzymywała, że spokój przyszłości polega na rozumnym rozdziale władzy między wielkie ciała państwowe: króla, izbę parów i izbę poselską; druga część rzucała się gwałtownie wstecz, chcąc związać rok 1827 i 1788; zapierała Rewolucji, zapierała Bonapartego, zapierała Napoleona i zdawała się nie chcieć znać innej podpory nad tę, na jakiej polegali Ludwik IX. ich protoplasta i Ludwik XIV. ich pradziad, to jest prawo boże.
Mieszczaństwo było tem, czem jest po wszystkie czasy, miłowało porządek i obstawało za pokojem; pragnęło. zmiany a drżało, by zmiana jaka nie zaszła, wykrzykiwało, przeciw gwardji narodowej, przeciw przykrościom służby, a szalało ze złości, kiedy w roku 1828 gwardję narodową zniesiono.
Słowem, szło za pogrzebem generała Foy, przyjmowało stronę Gregoirea i Manuela, dawało podpisy na wydawnictwa Touqueta i miljonami rozkupywało tabakierki à la Charte.
Lud stał otwarcie po stronie opozycji, sam nie wiedząc jasno czy był bonapartystą czy republikaninem, wiedział tylko, że Bourbonowie weszli do Francji za Anglikami, Prusakami i innemi narodami sprzymierzonemu.
Owóż nienawidząc anglików, prusaków i całej falangi, nienawidził za jedną drogą Bourbonów, i oczekiwał tylko, chwili pozbycia się ich.
Wszelki nowy spisek witano okrzykami; Diedier, Berton, Carre, byli w oczach ludu męczennikami, czterej sierżanci z Rochelli, bogami!
Teraz, kiedy po trzech kolejnych stopniach, zeszliśmy od króla do arystokracji, od arystokracji do mieszczaństwa, od mieszczaństwa do ludu, zstąpmy jeszcze jeden stopień niżej a znajdziemy się wśród tych nizin społecznych, oświeconych tylko blademi latarniami ulicy Jerozolimskiej.
Przenieśmy się na wieczór ostatniego wtorku z roku 1827.