Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T2.djvu/13

Ta strona została przepisana.

— Tego pragnę jedynie — rzekł hrabia — a przyrzeczenie pani czyni mię najszczęśliwszym z ludzi.
To mówiąc, ukłonił się i wyszedł.
W pięć minut przyszła Gertruda.
Radość dobrej dziewczyny była wielka; sądziła bowiem, że chciano ją na zawsze ze mną rozdzielić.
Opowiedziałam jej, co się przytrafiło; potrzebowałam podzielić się myślami, przeczuciami i niepokojem.
Uległość pana de Monsoreau dziwiła mię, lękałam się złamania świeżo zawartego traktatu.
Kiedy skończyłam opowiadanie, dał się słyszeć tętent konia.
Pobiegłam do okna i przekonałam się, że hrabia odjechał w przeciwną stronę.
Dlaczegóż wraca, skoro powinien jechać naprzód? tego pojąć nie mogłam.
Lecz dopełnił pierwszego warunku, powracając mi Gertrudę, a drugiego, oddalając się.
Przepędziliśmy cały dzień w domku, gdzie gospodyni usługiwała nam; wieczorem jeden ze służących wszedł, żądając rozkazów.
Ponieważ bałam się pozostawać w bliskości zamku de Beauge, powiedziałam, że jestem gotową do drogi.
W pięć minut dano mi znać, że konie czekają.
Przed bramą, zastałam mojego białego wierzchowca, który, jak hrabia powiedział, powrócił na zawołanie.
Jechaliśmy noc całą i zatrzymaliśmy się dopiero o świcie.
Liczyłam, że zrobiliśmy co najmniej piętnaście mil.
Pan de Monsoreau wszystko przewidział, abym nie zaznała zimna, ani utrudzenia.