Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/396

Ta strona została przepisana.
VII.
ŻONA ATOSA.

— Teraz zatem musimy jeszcze dowiedzieć się tylko, co się stało z Atosem — odezwał się d’Artagnan do rozradowanego Aramisa, skoro go już zaznajomił ze wszystkimi wypadkami, jakie się wydarzyły w stolicy od czasu ich wyjazdu, i skoro wyborny obiad pozwolił zapomnieć jednemu z nich o pisanej rozprawie, a drugiemu o zmęczeniu.
— Czyżbyś sądził, że spotkało go jakie nieszczęście? — spytał Aramis. — Atos jest nazbyt rozważny i dzielny, a przytem doskonale włada szpadą, więc niema o niego obawy.
— Niewątpliwie, i nikt bardziej odemnie nie ocenia odwagi i zręczności Atosa we władaniu bronią. Wolę jednakże iść ze szpadą na oszczepy, aniżeli na kije, a właśnie obawiam się, czy Atos nie został pobity przez gawiedź, która jest w takich wypadkach bez litości i nieprędko bić przestaje. Dlatego to pragnąłbym jaknajrychlej wyruszyć w drogę.
— Radbym ci towarzyszyć — oświadczył Aramis, — ale nie wiem, czy starczy mi sił, by dosiąść konia. Wczoraj próbowałem biczować się tem oto narzędziem, jakie widzisz na ścianie, lecz ból przeszkodził mi w dalszem odbywaniu pobożnego ćwiczenia.
— Bo też, drogi mój przyjacielu, kto słyszał kiedykolwiek, aby ranę postrzałową leczyć uderzeniami rzemienia? Tylko to usprawiedliwia cię tutaj, że byłeś chory, a choroba osłabia władze umysłowe...
— Kiedyż chcesz wyruszyć w drogę?
— Jutro o świcie. Wypocznij więc dzisiaj w nocy, a jutro, o ile ci sił starczy, pojedziemy razem.