Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/541

Ta strona została przepisana.
XIX.
ZJAWISKO.

O godzinie czwartej czterej przyjaciele zebrali się w mieszkaniu Atosa. Nie potrzebując już troskać się o umundurowanie, kryli jednak w sercach osobiste tajemne niepokoje; zawsze bowiem poza szczęściem chwili obecnej kryje się obawa przyszłości.
Zaledwie się drzwi za nimi zamknęły, gdy wszedł Planchet, niosąc dwa listy do d’Artagnana: jeden z nich był to mały, pięknie złożony bilecik podłużnego formatu z ładną zieloną pieczęcią woskową i wyciśniętym na niej gołąbkiem z gałązką oliwną w dzióbku, — drugi list był dużego formatu, złożony w kwadrat i opatrzony przejmującemi trwogą pieczęciami Jego Eminencyi księcia kardynała.
Na widok małego bileciku serce d’Artagnana zadygotało w piersi, gdyż poznał charakter pisma, które, choć widział je raz tylko w życiu, utkwiło mu jednak głęboko w pamięci. Pochwycił bilecik i szybko zerwał pieczęć.

„W najbliższy czwartek między godziną szóstą a siódmą wieczorem wyjdź pan na drogę, wiodącą do Chaillot, i przechadzaj się, zaglądając do każdej przejeżdżającej karety. Jeżeli wszakże dbasz o życie swoje i osób, które cię kochają, nie zdradź się słowem czy nawet ruchem, gdy poznasz tę, która naraża się na wszystko, byleby mogła ujrzeć cię choć przez chwilę.“

Tak brzmiał list, nie opatrzony wcale podpisem.
— To zasadzka — oświadczył Atos. — Nie powinieneś tam chodzić, d’Artagnanie.