Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/193

Ta strona została przepisana.

— Nie, nie — zawołała Klara — przedewszystkiem zajmiemy wyspę Saint-George!
Na wykrzyknik ten, pochodzący z serca wicehrabiny, obie damy obróciły się. Lent zaś spojrzał na Klarę z taką uwagą, z jaką zwykł patrzeć tylko książę de la Rochefoucault.
— Czyż nie słyszałaś, co mówił Lenet — powiedziała księżna — że forteca jest niezdobytą.
— Być może — odrzekła Klara — lecz ja sądzę, że ją zdobędziemy.
— Czy pani plan już ułożyłaś? — zapytała margrabina, bojąc się, czy nie znajdzie nowej rywalki.
— Być może — odpowiedziała Klara.
— Lecz — rzekła z uśmiechem księżna — jeśli wyspa Saint-George tak drogo kosztuje, jak mówi Lenet, to może nie będziemy w stanie jej kupić.
— Nie kupimy jej — powiedziała Klara — a pomimo to ona jednak naszą będzie.
— A więc siłą ją zdobędziemy — podchwyciła margrabina de Tourville — a!... moja przyjaciółko, powracasz do mojego planu.
— Tak, tak — odrzekła księżna. — Poślemy Richona oblegać Saint-George; on jako tutejszy, zna miejscowość, i jeśli kto może owładnąć tą fortecą, to pewnie on jeden tylko!
— Nim użyjemy tego środka — powiedziała Klara — pozwólcie mi działać samej, jeśli zaś zamiar mój nie powiedzie się... wtedy róbcie panie co wam się podoba.
— Jakto! — spytała księżna zdumiona — ty pojedziesz na wyspę Saint-George?
— Pojadę!
— Sama?
— Z Pompéem.
— Bez obawy?
— Pojadę w charakterze parlamentarza, jeśli tylko Wasza książęca mość zechcesz mi udzielić instirukcyj potrzebnych.
— A!... to będzie coś nowego!!... — zawołała margrabina — zdaje mi się, że dyplomaci nie kształcą się w jednej chwili, i że długo bardzo naukę tę nabywać trzeba.
— Chociaż ja nic nie umiem — odpowiedziała Klara — spróbuję jednak, jeśli tylko księżna pozwolić raczy.