Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/093

Ta strona została przepisana.
AKT PIĄTY.
Sala w pałacu Mindowy.

SCENA PIERWSZA.
MINDOWE, ROGNEDA, siedzi na przodzie sceny.
MINDOWE.

Matko! próżna ucieczka, w każdéj zamku bramie,
Widzę, błyszczą zdaleka buntowników zbroje.
Jak tygrys w klatce, chyba mury te rozłamię?
Nigdym się nie bał śmierci — teraz się nie boję,
       5 Lecz rospacz ogarnęła, wściekłość mnie porywa.

ROGNEDA.

O synu mój! nie umrze ten kto Bogów wzywa,
I kto z ufnością boskim wyroczniom zawierza.
Słuchaj — nie możesz zginąć jak z ręki rycerza,
Który poległ zabity za twoim roskazem.
       10 Ufaj i śmiało ludzkim pogardzaj żelazem,
Chyba umarli wstaną...

MINDOWE.

Kto? te mnichów tłumy
Którzy poszli do piekła... Kto? te Niemcy harde
Którzy z życiem wrodzonéj pozbyli się dumy.
Dla żywych i umarłych równą czuję wzgardę,
Umarłych się nie lękam...