Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/094

Ta strona została przepisana.
ROGNEDA.

Lecz Dowmunt?

MINDOWE.

       15 Śpi w grobie.
Gdyby ci wstawać mogli których grób pokrywa,
Nie śmiałyby się żony ubrane w żałobie,
Ani dziedziców radość byłaby tak żywa.
Matko — i ja nie wrócę gdy dziś w grobie zasnę.
       20 O! zamku co przetrwałeś długie wieków burze,
Ciebie naprzód powita jutro słońce jasne,
Ja ciebie żegnam... Zamku! na wysokiéj górze,
Byłeś ty gniazdem orła, — orzeł ciebie wsławił,
W tobie zasypiał, w tobie zwykł łupy pożerać,
       25 I nieraz cię krwią ofiar niewinną zakrwawił;
Ale czyż orzeł w gnieździe powinien umiérać?

ROGNEDA.

Serce rozdziérasz synu.

MINDOWE.

Rozdziérałem serca.
Bezbożny — zbójca — tyran — obłudnik — morderca.
Jedna z tych zbrodni ludzkie wypali sumnienie,
       30 Jam wszystkie spełnił — zimno — znużony po zbrodniach
Głębiéj teraz spać będę i w grobowe cienie
Przejdę, przy jasnych wiosek krzyżackich pochodniach.
Ach matko! ciężkie! ciężkie było moje życie,
Czułem, choć twarzą boleść wskazywałem rzadko.
Nikt mnie nie kochał!...

ROGNEDA.

       35 Słyszysz tego serca bicie?
Kochałam cię...

MINDOWE.

A jednak przeklęłaś mnie matko!

ROGNEDA.

Niémasz ty serca synu! on mi przypomina!
Przekleństwo zapomiane!