Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/167

Ta strona została przepisana.
AKT DRUGI.

SCENA PIERWSZA.
Teatr wystawia mieszkanie Astrologa. Wśród sali stół zarzucony xięgami — teleskopy w oknach obrócone na niebo.
ASTROLOG, sam.

Nicość nauki — gorzki owoc doświadczenia!
Myśléć — zgłębiać — i potém wszystkiemu nie wierzyć,
Dręczyć się, żeby okrąg swych marzeń rozszerzyć,
Czytać w gwiazdach! — sąż one xięgą przeznaczenia?...
       5 Przeznaczenie!... szaleństwo walczyć z przeznaczeniem!
Ty coś ręce zakrwawił, podnieś czoło blade!
Przeklinaj los, lecz przestań dręczyć się z sumnieniem,
Gwiazdy winne że knułeś cudzą śmierć lub zdradę,
W kolébce byłeś takim jak dzisiaj zbrodniarzem,
       10 Z pokarmu matki ssałeś dni strute zgryzotą!
Ty co posiadłeś cnoty, umiérasz nędzarzem,
Przestań się dręczyć — cnota twoja nie jest cnotą.
O! gdybyś w późnéj chwili na śmiertelném łożu,
Uznał ten błąd — tę nicość cnoty bez zasługi.
       15 Dręczyłeś się — i poco? po świata bezdrożu
Szedłeś samotny nędzarz... Jestże więc świat drugi?