Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/172

Ta strona została przepisana.

W który kula uderzyła,
A twarz jako słońce była,
A w źrennicach mocy sto.
Czy jest tam kto? czy jest tam kto?

(stuka do karczmy.)
BOJWIŁ.

W téj karczmie nie ma nikogo,        460
Tylko żydowska dziewczyna
A na belce, trup Rabina.

KOSAKOWSKI.

Otwórz! Otwórz!

BOJWIŁ.

Jakąś trwogą
Wskróś przejęty, nie śmiem Panie.
Trup ci przed oczyma stanie,        465
Trup Rabina się pokaże.

KOSAKOWSKI.

Otwórz! Otwórz! ja ci każę!
Niech widokiem tym ohydzę
Moje oczy...

BOJWIŁ.

W oczach ćmi się
Od błyskawic – drzwi nie widzę.        470

KOSAKOWSKI.

Oczy inoje jasne, rysie,
W oczy tego żyda wszczepię,
Na bladościach je oślepię
I na strachu zahartuję.
Tysiąc trupów mi sie snuje        475
Przed oczyma, widma same!
I ja widmo. — Otwórz bramę!
Choćby ją sam szatan kuł
I przed piekłem ja postawił,
Szablą ją rozetnę w pół.        480

Bije we drzwi szablą — i brama się odmyka, ze środka rozepchnięta... w bramie pokazuje się JUDYTA w worku szarym ubrana, z bosemi nogami.

Jakiż mi się szatan zjawił?