Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/571

Ta strona została uwierzytelniona.

syna Lengaigne‘ów, zazwyczaj bowiem był nieubłagany dla kobiet i wyrzekał się publicznie swojej siostry, którą jej rozpustne życie, jak mówiono, doprowadziło do leczenia się w szpitalu. Ta zgniła Zuzanna! Dobrze robi, że nie przyjeżdża zarażać ich swojem cielskiem!
Flora przyniosła nowy zapas wina, mimo jednak przepijania dalszych kolejek, obelgi i bijatyka wisiały wciąż w powietrzu. Nikt nie zdecydował się pójść na wieczerzę. Jak się pije, nie jest się głodnym. Poborowi zaintonowali hymn patrjotyczny, wybijając takt do niego tak potężnem waleniem pięściami w stół, że wszystkie trzy lampy naftowe drgały, wyrzucając przez szkła cylindrów kłęby gryzącej sadzy. Duszono się. Delhomme i Gwoźdź zdecydowali się otworzyć okno poza ich stołem. W tej chwili właśnie wszedł Kozioł, wsunąwszy się chyłkiem w ciemny kąt. Nie miał zwykłej swej wyzywającej miny i wodził tylko dokoła małemi, mętnemi swojemi oczkami, spoglądając na wszystkich zkolei. Przychodził, żeby zasięgnąć języka, czując konieczną potrzebę dowiedzenia się i nie mogąc wytrzymać już u siebie w domu. Obecność Hjacynta i Armaty zdawała się onieśmielać go do tego stopnia, że nie szukał nawet zwady z nimi za spojenie starego Fouana. Przez dłuższą chwilę sondował też Delhomme’a, najbardziej wszakże niepokoił go Bécu, śpiący twardo pomimo straszliwego hałasu. Czy śpi naprawdę, czy udaje tylko? Trącił go łokciem i uspokoił się nieco, zauważywszy, że ślina z ust cieknie mu wzdłuż rękawa. Całą uwagę swoją skoncentrował więc na nauczycielu szkolnym, którego wyraz twarzy uderzył go niezwykle. Co mu się mogło stać, że wygląda zupełnie inaczej, niż zawsze?
Lequeu w istocie, mimo że udawał zatopionego w swojej lekturze, wstrząsał się co chwilę gwałtownym nerwowym dreszczem. Poborowi śpiewami swojemi, bezmyślną swoją wesołością wytrącili go zupełnie z równowagi.
— Bydło przeklęte! — mruknął, powstrzymując się jeszcze.