Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

stary Fouan i Gwoźdź, kowal, przygrywający na puzonie do mszy śpiewanej. Lequeu z miną pełną godności zajął miejsce w pierwszej ławce, a Bécu, tak pijany, że zaledwie trzymał się na nogach, stał w głębi, wyprostowany jak słup.
Zapełniły się zwłaszcza ławki po stronie przeznaczonej dla kobiet: Fanny, Róża, Starsza i jeszcze inne, tak że dziewice Marji musiały ścisnąć się na ławce i zachowywały się już teraz wzorowo, utkwiwszy nosy w modlitewniki.
Najbardziej wszakże pochlebiło proboszczowi zauważenie obojga państwa Karolostwa z wnuczką, Elodją: pana Karola, opiętego w czarny sukienny surdut i pani w jedwabnej zielonej sukni. Oboje poważni i sztywni, świecący innym dobrym przykładem.
Mimo to spieszył się z mszą, połykał łacinę i odtrzepywał rytuał, ile starczyło sił. Przy kazaniu, nie wchodząc nawet na ambonę, usiadłszy na krześle przed ołtarzem, zaczął jąkać się, zgubił tekst i nie mógł już go odnaleźć. Krasomóstwo nie należało do mocnych jego stron, nie umiał dobierać słów, chrząkał, zacinał się, niezdolny nigdy dokończyć zdania. Tem się też właśnie tłomaczyło, że biskup zapominał o nim, pozostawiając go od dwudziestu pięciu lat przy małej parafji Bazoches-le-Doyen. Załatwił się prędko z resztą mszy, dzwonek na podniesienie dygotał gwałtownie, niczem alarmowy sygnał elektryczny i wreszcie ksiądz skończył wyrzuceniem jak z procy: „Ite missa est“!
Nie zdążył jeszcze kościół opróżnić się, a już ksiądz Godard ukazał się w drzwiach w krzywo z pośpiechu włożonym kapeluszu. Przed kościołem stała grupa kobiet: Celina, Flora i żona Bécu, wielce urażone gwałtownym pędzeniem księdza. Lekceważy je widocznie, skoro załatwia się z niemi w takim galopie, nawet w dniu wielkiego święta.
— Księże proboszczu — zagadnęła Celina cierp-