Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale pijak, śmiejąc się na całe gardło, aż mu ślina ciekła po brodzie, odpowiedział:
— Ach ty, kpiarzu przeklęty, to właśnie ja na ciebie czekam... Od rana samego każesz nam wyczekiwać na siebie.
Kozioł zatrzymał się w Borderie, gdzie Jakóbka, którą wówczas kiedy była piętnastoletnim berbeciem przewracał na sianie, zatrzymała go na śniadaniu w towarzystwie Jana. Właściciel folwarku, Hourdequin, pojechał na śniadanie do Cloyes zaraz po mszy, wobec czego zabawa przeciągnęła się do późna i obydwaj młodzi ludzie dopiero co wrócili, nie rozstając się już z sobą.
Bécu darł się na całe gardło, że zapłaci za pięć litrów wina, ale że kolejka musi iść dalej. Hjacynt, oderwawszy się z trudnością od krzesła, poszedł za bratem z wyrazem słodyczy i pokory w oczach.
— Zaczekaj tutaj, — odezwał się Kozioł do Jana — a za pół godziny przyjdź po mnie... Wiesz przecież, że masz być dzisiaj ze mną na obiedzie u ojca.
Kiedy dwaj bracia weszli do gościnnej izby w domu Fouanów, cała rodzina znalazła się w komplecie. Ojciec stał z opuszczoną głową. Matka, siedząc przy stole zajmującym środek pokoju, robiła całkiem odruchowo pończochę. Naprzeciwko niej Grosbois, który jadł i pił przy obiedzie za dziesięciu, drzemał z nawpółotwartemi oczami; nieco dalej Fanny i Delhomme usadowili się na dwóch niskich stołkach i czekali cierpliwie. I — rzecz rzadka w tej zadymionej izbie, zastawionej ubogiemi, staremi sprzętami i kilkoma najniezbędniejszemi naczyniami kuchennemi, wytartemi aż do dziur nieomal ciągłem czyszczeniem — na stole bielił się rozłożony arkusz papieru, stał kałamarz i leżało pióro obok kapelusza geometry, czarnego, wyrudziałego, olbrzymiego kapelusza, obnoszonego przez niego od dziesięciu lat w deszcz i pogodę. Zapadał zmierzch, wązkie okno